1 sty 2008

kółeczko details vol2

Czas na ciąg dalszy kółeczkowej relacji.
Po opuszczeniu podziemi restauracji "Pod Orłem" udajemy się do sklepu w celu zakupienia p(al)iwa, jako że wkraczamy na tereny niezelektryfikowane, a tam bez paliwa ani rusz. Pociag do Chojnic to SU45 z 3 "bonanzami". Tablice kierunkowe mają namalowane numery, dzieki czemu można poznać obiegi wagonów. W środku gustowny, czarny skaj. Ostbahn, czyli magistrala Berlin-Królewiec, nie jest krajobrazową perełką. Dworce po drodze cieszą oko, ale budowano je na jedno kopyto (nie robiłem zdjęć, są pewnie na www.kolej.one.pl). W miarę oddalania sie od Tczewa robi się coraz ciemniej, a mój umysł nadwątlony ubiegłonocnym niedospaniem, a także produktami z Wólki Kosowskiej i Bielkówka, rejestruje z każdym kilometrem coraz mniej - przegapiłem wiadukt linii węglowej, a moje reakcje ograniczały się do "to już Lipka Krajeńska/Zakrzewo Złotowskie?*" itp. W Chojnicach przesiadka w cud techniki lat 90., czyli szynobus SA101/102, dwuczłonowy, w malowaniu małopolskim;) Pół tego wynalazku miało siedzenia z plastiku, drugie pół siedzenia miękkie. Całkiem fajny pojazd, trzepało w nim niemiłosiernie, okna z autobusu Jelcz PR110, miało to nawet WC z imitacją kafelków na podłodze. W trakcie jazdy nawiązuję łączność z semaforkiem, któren nie zrozumiał mojego SMS-a - pisałem mu że jade do Piły, a on myślał ze jestem blisko niemieckiej granicy. Nie wiem jak to się stało, że do Piły wtoczyliśmy się z opóźnieniem i zamiast mieć 10 minut na przesiadkę na Kopernika, tenże łaskawie na nas czekał. Jeszcze dziwniejsze było to, ze aby się dostać do niego, trzeba było pokonać 2 przejścia podziemne i udało mi się w tychże nie sp... się ze schodów, nie rozbić sobie czaszki, i w ogóle. Kopernik oznaczał jedno - 375 km dochodzenia do jako takiej kondycji. Moich dwóch towarzyszy (Gacek został w Pile) też, jak się okazało, ciężko przeżyło piwny maraton na Ostbahnie. Zapełnienie w Koperniku, jak na niedzielę, było nikłe; towarzystwo z przedziału, ku zdziwieniu Fikandra i bohuna (mnie w tym stanie już nic nie dziwiło) było z Płocka i w Kutnie przesiadało sie na KM'kę. Dalej podróż upływała już bez ekscesów, doszedłem do siebie w okolicach Warszawy. Rada na przyszłość - uważać na Gacka;)

* Lipka Krajeńska - miejsce pochodzenia Renaty Beger. Zakrzewo Złotowskie - na tej stacji odbywa się impreza "Blues Express"