22 lis 2008

Autostop

Jak dotąd jechałem 2 razy autostopem w Hiszpanii. Raz z Almargen do Canete la Real (7km) kiedy to po czołganiu się na 5-stopniowym upale jakiś włościanin podwiózł nas do miasteczka. Drugi raz, kiedy to idąc w niedzielę wczesnym rankiem z wielkim plecakiem zlitował sie nade mną pan rozwożący gazety (ta sama trasa, w drodze powrotnej). Dzisiaj plan był ambitny - jedziemy do Bilbao. Stopem. Szczwany plan zakładał dostanie się do S. Sebastian de los Reyes (to się udało), spacer na stację benzynową (to również) i łapanie stopa. I na tym niestety koniec sukcesów. Panowie tirowcy na stacji mieli wolne przez cały weekend, natomiast jeżeli pojawiały sie jakieś samochody, to tylko po to, żeby zatankować (ot tak, żeby zacząć dzień i zapomnieć o Kryzysie) albo skorzystać z myjni. Po ponad 1,5h czekania skapitulowaliśmy i udaliśmy się do Maca na zasłużonego hamburgera i kawę, a następnie do Prado na wystawę Rembrandta i rzeźb z Drezna. Finito!

Brak komentarzy: